Zniesmaczona i wykończona dzisiejszym egzaminem postanowiłam się nie poddawać i w imię najwyższych idei kontynuować masochistyczne zgłębianie psychologicznych mądrości. Z kart podręcznika do psychopatologii napisanego przez profesor C. dowiedziałam się, iż LSD jest substancją, którą można wykorzystać w celu samoleczenia – uzyskania lepszego wglądu we własne doświadczenie.
Cóż. Nie jestem farmaceutą...
i najwyraźniej nie jestem w tym odosobniona.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Eeee.... yyyyy?
Dziękuję, mnie złe tripy zapewniają ludzie dookoła!
Cytując mój ulubiony zespół "Where you're going there's no coming back from" ;) To tak tytułem wstępu i w ramach nawiązania do treści notki - módlcie się do czegotam chcecie, żebym tego cholerstwa nie spróbował :P Zastanawia mnie tylko jedno.. czemu to tyle trwało (blog znaczy się :P ) Co do nieeuklidesowości to pamiętaj, że odrzucenie 5 aksjomatu sugeruje, że suma może być zarówno większa jak i mniejsza niż sugerowałyby to części składowe (o ile dobrze pamiętam moją matematykę z liceum ;) Jeśli chodzi o imprezę to raczej mnie nie będzie - obowiązki związane z moim Planem Zagłady Świata i takie tam. Miłego wieczoru.
Prześlij komentarz